Żeby nie było tu tak łyso, szybko dodaję nowy post. Na tapecie nadal Splendor.
(...) Martin należał do tych ludzi, którzy przez cały dzień marzą o dobrej książce przed snem. Gdy ktoś taki przypomni sobie w natłoku codziennych zajęć, że na stoliku nocnym czeka nań, całkowicie bezpieczna, książka, odczuwa niewymowną radość.
Nabokov V., Splendor, MUZA, Warszawa 2006, s. 106-107.
Też tak mam. A Ty?
Loren, super!!! Z miejsca zostaje your biggest fan i czekam na nowe perełki! :)
OdpowiedzUsuń