czwartek, 23 czerwca 2011

Corpus Christi

Z okazji uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, potocznie zwanej Bożym Ciałem, zamieszczam tekst pięknego hymnu Te Deum. Uważam, że jest prawdziwym arcydziełem. Wersja znana po polsku nie jest dosłownym tłumaczeniem oryginału powstałego po łacinie, ale według mnie jest naprawdę zgrabna. W tych słowach jest Moc, z nich płynie Chwała. 

Ciebie Boga wysławiamy,
Tobie Panu wieczna chwała,
Ciebie Ojca, niebios bramy,
Ciebie wielbi ziemia cała.
Tobie wszyscy Aniołowie,
Tobie Moce i Niebiosy,
Cheruby, Serafinowie,
ślą wieczystej pieśni głosy.
Święty, Święty, nad Świętymi,
Bóg Zastępów, Król łaskawy,
Pełne niebo z kręgiem ziemi,
Majestatu Twojej sławy.
Apostołów Tobie rzesza,
chór Proroków pełen chwały,
Tobie hołdy nieść pośpiesza
Męczenników orszak biały.
Ciebie poprzez okrąg ziemi,
z głębi serca ile zdoła,
Głosy ludów zgodzonymi,
wielbi święta pieśń Kościoła.
Niezmierzonej Ojca chwały,
Syna Słowo wiekuiste,
Z Duchem wszechświat wielbi cały,
Królem chwały Tyś, o Chryste.
Tyś Rodzica Syn z wiek wieka,
by świat zbawić swoim zgonem,
Przyoblókłszy się w człowieka,
nie wzgardziłeś Panny łonem.
Tyś pokruszył śmierci wrota;
starł jej oścień w męki dobie
I rajskiego kraj żywota,
otworzyłeś wiernym sobie.
Po prawicy siedzisz Boga,
w chwale Ojca, Syn Jedyny,
Lecz gdy zagrzmi trąba sroga,
przyjdziesz sądzić ludzkie czyny.
Prosim, słudzy łask niegodni,
wspomóż, obmyj grzech co plami,
Gdyś odkupił nas od zbrodni
Drogiej swojej Krwi strugami.
Ze Świętymi w blaskach mocy,
wiecznej chwały zlej nam zdroje:
Zbaw o Panie, lud sierocy,
Błogosław dziedzictwo swoje.
Rządź je, broń po wszystkie lata,
prowadź w niebios błogie bramy,
My w dzień każdy, Władco świata, 
Imię Twoje wysławiamy.
Po wiek wieków nie ustanie,
Pieśń, co sławi Twoje czyny,
O, w dniu onym racz nas Panie
od wszelakiej ustrzec winy.
Zjaw swą litość w życiu całym
tym, co żebrzą Twej opieki:
w Tobie Panie zaufałem,
nie zawstydzę się na wieki.
A poniżej nagranie formacji a wdzięcznej nazwie Korzeń z Kraju Melchizedeka. Od wydania utworu minęło kilka lat, ale odkąd to znam to ciągle dudni mi w głowie i za każdym w kościele mam ochotę rapować ;-)

środa, 8 czerwca 2011

Se a vida é, I love you

Poza tym, że nie jestem urodzoną optymistką, szklanka rzadko jest do połowy pełna i lubię sobie ponarzekać, to od pewnego czasu uczę się kochać życie. Cieszyć się nim tak po prostu. Wstaję rano (coraz wcześniej sama z siebie!) i jestem zadowolona. Każdy dzień przynosi nowe powody do radości. Jeżeli ktoś jest pogodny z natury to nie zrozumie o czym mówię, natomiast jeśli ktoś miał kiedyś taki czas w życiu, że chciał przede wszystkim umrzeć, to już prędzej będzie wiedział o co mi chodzi. Wierzę, że taka Łaska może dotknąć każdego; łaska, która sprawia, że dziękuje się Bogu za każdy kolejny dzień i za to, co dobrego i pięknego udało się w nim dostrzec.
Na początku tego tygodnia skończyłam czytać Czekoladę autorstwa Joan Harris. Na jej podstawie powstał bardzo ciepły i magiczny film o tym samym tytule. Spodziewałam się, że w książce znajdę tyleż samo, jeśli nie więcej tej magii, ale teraz myślę, że film CAŁY swój urok zawdzięcza Johnny'emu Deppowi (i Juliette Binoche też trochę). Jestem bardzo rozczarowana, nie tylko ze względu na różnice w postaciach i relacjach między nimi, ale przede wszystkim tym, że nie ma w niej tej wspaniałej atmosfery. Po lekturze śmiem podejrzewać, że autorka po pierwsze miała bardzo trudną relację z własną matką, a po drugie, ktoś ją musiał mocno skrzywdzić, bo to, co bije w największej mierze ze stron powieści to gorycz, jad i nienawiść do Kościoła rzymskokatolickiego. No ludzie! Kod Leonarda da Vinci może się przy tym schować! Antyklerykalizm pełną gębą: ksiądz wcieleniem wszystkiego najgorszego - nawet facet tłukący swoją żonę nie jest przedstawiony jako równie bezduszny typ, co Mężczyzna w Czerni. Naprawdę przykra sprawa. No ale jeśli kogoś właśnie zachęciłam, to śmiało! W sumie chyba warto.



Life is what you celebrate. All of it. Even its end.


Harris J., Chocolat, Black Swan, 2007, p. 220.