wtorek, 3 lipca 2012

Zagranico

Niestety nie moge, jestem zagranico. Tak mi sie skojarzylo z fejsbuka. To, czego na pewno nie moge, to pisac z polskimi znakami, wiec powstanie taki koslawy, chropowaty post, jakiego bym w normalnych warunkach nigdy nie splodzila.

Wlasnie koncze czytac ksiazke, ktora od dawna byla na mojej liscie zyczen i liscie lektur oczekujacych. Nigdzie jednak przez dluzszy czas nie moglam upolowac Domu na Placu Waszyngtona. Ochota naszla mnie przy Czytajac Lolite w Teheranie, gdyz autorka sporo miejsca poswiecila tam tworczosci Henry'ego Jamesa. Tutaj nie dosc, ze nie mam problemu ze znalezieniem ksiazek marzen, to w dodatku nie musze szukac w ubogich dzialach literatury obcojezycznej, bo wszystkie sa po angielsku! ;D W dodatku tuz przed rozpoczeciem Washington Square, zrobilam maly research nt. autora i okazalo sie, ze byl powiazany z Albany w Nowym Jorku - uczeszczal tu do college'u, a jego dziadek byl bardzo bogatym mieszkancem, na ktorego pamiatke nazwano ulice w tym miescie.

Don't undervalue irony; it is often of great use. It is not, however, always necessary, and I will show you how gracefully I can lay it aside.

James H., Washington Square, The Modern Library, New York 2002, p. 183-184.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz