środa, 22 grudnia 2010

Pozdrowienia z Warszawy

Zapowiedziany, drugi wpis dzisiejszego dnia jest prawdziwym kombosem: 
1) poniższy fragment został dzisiaj przytoczony na wiadomym portalu społecznościowym przez A.M., za co należą się jej wyrazy uszanowania; 
2) pochodzi w dzieła będącego warszawską epopeją - jaram się nim od chyba pięciu lat i wszem i wobec powtarzam, że każdy warszawiak (ludność napływową ujmijmy w nawias) ma obowiązek przeczytać tę pozycję; 
3) wpisuje się idealnie w aktualny krajobraz i tym samym zaspokaja zapotrzebowanie na literaturę odzwierciedlającą stan zastany. 

W żadnym z miast na świecie śnieg nie ma tak krańcowych humorów jak w Warszawie; nigdzie nie potrafi tak szybko i tak beznadziejnie zmienić się w brudne, dręczące błoto, ale też nigdzie nie pada z takim wdziękiem jak w tym mieście. Pada wtedy miękko i cicho, pokrywa świat cały puszystą bielą, mieniącą się w nocy granatowymi refleksami na dachach i skwerach, budzi tęsknoty za minionym dzieciństwem.

Tyrmand L., Zły, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, s. 47-48.

Tak było przedwczoraj, wczoraj i tak było dzisiaj - zachwyt na przemian ze wk***em. 




3 komentarze:

  1. To ja skomentuję to innym cytatem, przytoczonym przez A.N. na tymże samym portalu społecznościowym: "We need to make books cool again. If you go home with somebody and they don’t have books, don’t fuck them." John Waters

    Niech żyją książki (i cytaty)! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem dlaczego zapragnęłaś skomentować zimowe warunki powyższym cytatem, ale mniejsza o to :] Tak - jest zajebisty :D
    Ave!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne oba cytaty :D a na marginesie link...
    http://www.sfora.biz/Miliony-ksiazek-zmiela-na-papier-toaletowy-a27496

    OdpowiedzUsuń