poniedziałek, 27 września 2010

Menó

Mój nowy nabytek to Ex libris: wyznania czytelnika autorstwa Anne Fadiman. To zbiór kilkunastu esejów "o radości czytania i gromadzenia książek." To także wiele anegdot z życia osobistego autorki oraz wielu sławnych pisarzy. Przyjemnie się to czyta nie tylko ze względu na dowcip i erudycję pani Fadiman, ale również dlatego, że dobrze jest wiedzieć, że są na świecie takie same świry jak ja. Dzisiaj przytaczam początek 11. rozdziału.

ODWIEDZIWSZY NIEDAWNO z bratem rodziców mieszkających na wyspie archipelagu Florydy, wybraliśmy się z nimi do eleganckiej restauracji. Gdy - wszyscy oprócz ojca, który nie widzi - wetknęliśmy nosy w kartę dań, zdałam sobie sprawę, że podobnie zmieniony wyraz naszych twarzy nie miał nic wspólnego z namysłem, co chcemy zjeść.
    - Przestawili "e" i "a" w sosie madera - zauważył brat.
    - Zrobili z Bel Paese jedno słowo - powiedziałam - i napisali to z małej litery.
    - I tak są uważniejsi niż tam, gdzie byliśmy w zeszły wtorek - stwierdziła matka - Tam podają kaczkę po rekińsku.


Fadiman A., Ex libris: wyznania czytelnika, ZNAK, Kraków 2010, s. 93.

Dalej nastąpiły wyznania wszystkich członków rodziny co i gdzie poprawili (instrukcje obsługi rojące się od błędów, książki biblioteczne, wydania lokalnej gazety) oraz kilka bardzo ciekawych anegdot o sławnych lapsusach w wielkich dziełach. Urzekł mnie ten rozdział, bo sama wielokrotnie dopuszczałam się takich korektorskich czynów. Przy okazji pragnę pozdrowić wszystkie restauracje w których kartach menu poprawiłam ortografię najbardziej francuskiego ze wszystkich francuskich deserów (z punktu widzenia obcokrajowców, a zwłaszcza twórców amerykańskich filmów i seriali): crème brûlée. Restauracji odwiedzonej dzisiaj, z braku długopisu, uszło na sucho.

1 komentarz:

  1. ha! ja też nie mogę się oprzeć poprawianiu błędów ortograficznych w kartach dań restauracji ( i nie tylko) choć wolę błędy stylistyczne - są zabawniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń